Szpiczaga zrobiona prawidłowo technicznie, to tylko rozciągnięcie (6 latki to robią wiec siła potrzebna jest, ale niewielka), ale nie takie, że jak ktoś mnie dociśnie do ziemi to zrobię skłon
Są tutaj 2 przykłady, którymi można się posłużyć bo rozciągnięcie rozciągnięciowi nie równe.
Podam na przykładzie szpagatu, bo wszyscy wiedzą o co chodzi i łatwiej zrozumieć.
Szpagat można wykonać, rozjeżdzając się nogami na boki i pod ciężarem własnego ciała schodzimy do pozycji szpagatu. Załóżmy, że nawet go robimy, ale może zdziwię parę osób, ale to nie jest szpagat.
O szpagacie mówimy wtedy, kiedy stojąc jesteśmy w stanie spokojnie podnieść nogę do pozycji szpagatu, czyli angażując tylko mięśnie jednej nogi i nie korzystając z nacisku własnego ciała.
Każdy kto robi szpagat może sam sobie sprawdzić jaka jest różnica między tymi 2 przykładami. Stojąc, podnieś nogę i zrób szpagat. Tu mówimy właśnie o sile technicznej.
Identyczna analogia występuje podczas robienia szpiczagi. Rozciągnięcie musi być na tyle duże a brzuch na tyle silny, żeby bez dodatkowego nacisku przyciągnąć nogi do klatki piersiowej, wtedy łatwiej podnieść tyłek w górę, a wtedy już dociągnięcie nóg nie bedzie problemem.
Oczywiście można też robić szpiczagę siłą (planche press to handstand) ale to trochę inna historia