2014-09-08, 20:58
Spotkanie w Bydgoszczy już za nami. Ze względu na osobę prowadzącego przyjechało dużo ludzi w tym również doświadczeni trenerzy. Pan Sławek ma duży dar do prowadzenia treningu. Jego bezpośredniość i rubaszność zjednuje ludzi i powoduje, że świetnie się czuje w jego towarzystwie. Do tego ten szczególny rodzaj luzu który nie przeszkadza mu zmuszać ludzi do ponad przeciętnego wysiłku
Mam jednak wrażenie, że główną gwiazdą tego spotkania był Oliwier Białowąs. Zachwycił nas wszystkich nie tylko techniką, lecz również podejściem. Nie ważne było dla niego zmęczenie. Seminarium zaczynało się o godz. 14.00 a Oliwier był na sali (tego dnia robił siłę) od godz. 9.00. Nie było jednak po nim widać zmęczenia. Kiedy trener wspomniał, że wspinania po linie "Oli" nie pokaże bo jest już zmęczony, od razu wykrzyknął, że "może pokazać" i powędrował do sufitu w poziomce rozkrocznej.
Jego wola walki była żelazna. Razem z Jordanem Ogorzelskim urządzili wyścig w staniu na rękach. Gdy "Oli" przegrał (co było naturalną konsekwencją nie tylko zmęczenia lecz również mniejszych rączek i co za tym idzie mniejszych kroków) od razu zaproponował Jordanowi kolejny wyścig flickami na ścieżce Chłopak z taką psychika i wolą walki jest skazany na mistrzostwo Oli ujął nas wszystkich i zaprzyjaźnił się z wieloma z uczestników Przy okazji unaocznił nam, że siła to nie wszystko. Bardzo wiele elementów potrafił zrobić nie dzięki sile (w końcu ma dopiero 9 lat), lecz rozciągnięciu i technice.
W trakcie tego spotkania było bardzo dużo "czasu wolnego". Można było nie tylko poćwiczyć na każdym przyrządzie, lecz również wymienić uwagi z instruktorami i trenerami (a to grono wciąż nam się powiększa). Więc można było "doszlifować" technikę
Na zakończenie Pan Sławek kazał nam się dobrać w pary i zapowiedział niespodziankę. Był nią specyficzny tor przeszkód składający się ze skoków przez równoważnie, biegu, skoku przez stół gimnastyczny, skoku do dołu z gąbkami i przejście go, przewroty w przód, przejścia pod równoważniami i wymyku. Wyglądało lajtowo W "praniu" okazało się, że jest to koszmar a najgorszą jego częścią było "przepłynięcie" przez basen z gąbkami. Rywalizowaliśmy dwójkami i mnie przypadł Mrówek najpierw mnie odstawił a potem zdeklasował Po wyjściu z dołu nogi się pode mną uginały. Zrozumiałem wtedy dlaczego niektórzy nie byli w stanie doskoczyć do drążka
Pierwsze spotkanie po wakacjach uważam za udane. Większość z nas była bardzo spragniona sali. Jednak na następnym zabieramy się ostro za metodykę i teorię
Mam jednak wrażenie, że główną gwiazdą tego spotkania był Oliwier Białowąs. Zachwycił nas wszystkich nie tylko techniką, lecz również podejściem. Nie ważne było dla niego zmęczenie. Seminarium zaczynało się o godz. 14.00 a Oliwier był na sali (tego dnia robił siłę) od godz. 9.00. Nie było jednak po nim widać zmęczenia. Kiedy trener wspomniał, że wspinania po linie "Oli" nie pokaże bo jest już zmęczony, od razu wykrzyknął, że "może pokazać" i powędrował do sufitu w poziomce rozkrocznej.
Jego wola walki była żelazna. Razem z Jordanem Ogorzelskim urządzili wyścig w staniu na rękach. Gdy "Oli" przegrał (co było naturalną konsekwencją nie tylko zmęczenia lecz również mniejszych rączek i co za tym idzie mniejszych kroków) od razu zaproponował Jordanowi kolejny wyścig flickami na ścieżce Chłopak z taką psychika i wolą walki jest skazany na mistrzostwo Oli ujął nas wszystkich i zaprzyjaźnił się z wieloma z uczestników Przy okazji unaocznił nam, że siła to nie wszystko. Bardzo wiele elementów potrafił zrobić nie dzięki sile (w końcu ma dopiero 9 lat), lecz rozciągnięciu i technice.
W trakcie tego spotkania było bardzo dużo "czasu wolnego". Można było nie tylko poćwiczyć na każdym przyrządzie, lecz również wymienić uwagi z instruktorami i trenerami (a to grono wciąż nam się powiększa). Więc można było "doszlifować" technikę
Na zakończenie Pan Sławek kazał nam się dobrać w pary i zapowiedział niespodziankę. Był nią specyficzny tor przeszkód składający się ze skoków przez równoważnie, biegu, skoku przez stół gimnastyczny, skoku do dołu z gąbkami i przejście go, przewroty w przód, przejścia pod równoważniami i wymyku. Wyglądało lajtowo W "praniu" okazało się, że jest to koszmar a najgorszą jego częścią było "przepłynięcie" przez basen z gąbkami. Rywalizowaliśmy dwójkami i mnie przypadł Mrówek najpierw mnie odstawił a potem zdeklasował Po wyjściu z dołu nogi się pode mną uginały. Zrozumiałem wtedy dlaczego niektórzy nie byli w stanie doskoczyć do drążka
Pierwsze spotkanie po wakacjach uważam za udane. Większość z nas była bardzo spragniona sali. Jednak na następnym zabieramy się ostro za metodykę i teorię