Jak dla mnie to mylenie pojęć, bo w języku potocznym, ćwiczenia gimnastyczne nie oznaczają tego samego, co 'zestaw ćwiczeń wykonywanych przez zawodników gimnastyki'.
Myślę, że kolega chciał spytać, czy da się zwiększyć masę nóg, przez ćwiczenia kalisteniczne (główny rodzaj ćwiczeń sprawnościowych, wykonywanych przez gimnastyków), nie tracąc innych zdolności motorycznych. Inna sprawa, co kolega rozumie, przez "proporcjonalne do reszty ciała".
Anyho, tak jak Newcio mówi: "Masa mięśniowa to efekt treningu siłowego i różnorodnego bodźcowania mięśnia.", czyli przy odpowiednim treningu i bodźcowaniu, możesz spowodować wzrost masy mięśniowej, wykonując ćwiczenia z ciężarem własnego ciała, ale efekt zależy od odpowiedniego programowania, diety, itp.
Z tego co ja rozumiem, choć sztanga niewątpliwie byłaby wielką pomocą przy takich założeniach i celach, to wciąż, kolega jest w stanie przynajmniej częściowo ten cel osiągnąć, wykonując nawet te same ćwiczenia ("rodzinny ruchów"), co gimnastycy używają w celu zwiększenia siły.
Jeśli kolega mógłby wykonać pięć pistoletów, to zamiast tego chwyta rękoma framugę i z lekką pomocą wykonuje tych "pistoletów" 8-16, czy jaka tam jest aktualnie liczba, którą uznają za optymalną do treningu na masę
. Ktoś inny mógłby wziąć te same ćwiczenie przy framudze, ale będąc słabszy, wykonałby 3-5 powtórzeń, wykonując trening na siłę.
Choć wciąż, chcąc wykonać trening kulturystyczny, izolować i odpowiednio bodźcować poszczególne mięśnie i ich głowy w udzie, przez różne wariacje przysiadów, jest trochę mozolnym zadaniem
a i tak organizm zachowa się inaczej, jeśli mu się zarzuci na kark sztangę z ciężarem ciała i każe robić przysiady, hormony se tam inaczej podskakują.
Natomiast dla mnie ciekawym pytaniem jest, dlaczego kolega parura uważa, że powinien wykonywać akurat trening na zwiększenie masy mięśniowej nóg. Jaka pobudka estetyczna, bądź jakie wymogi trenowanego przez niego sportu dyktują taki priorytet?
W sumie, dla mnie to jest ogólnie ciekawe zagadnienie, bo poza kulturystyką/bodybuildingiem, gdzie harmonijna rozbudowa ciała jest niejako celem i pomijając pobudki "estetyczne", typu "chce wyglądać groźniej/atrakcyjniej", to w zdecydowanej większości jakichkolwiek wyzwań fizycznych, problemem nie jest "chce być większy", tylko "chce być szybszy", "chce być silniejszy", "chce być w stanie wykonać jakiś ruch", "chce być bardziej precyzyjny", "chce się mniej męczyć", "chce byś w stanie robić coś dłużej"...
W zdecydowanej większości wyzwań, jakie spotykamy w życiu, masa naszego ciała ma niewielkie znaczenie. Choć sądzę, że większość z zapale trenujących gimnastykę użytkowników tego forum, zauważyła jakiś wzrost masy mięśniowej, pomimo, że się o niego nie starała.
Ja zacząłem uważać, że w ramach naturalnego rozwijania sprawności, wzrost masy mięśniowej wręcz powinien się objawiać jako efekt uboczny, a nie cel. Mogę go częściowo zauważyć, jeśli wykonuje jakieś ćwiczenia uzupełniające mój trening. Mogę go zauważyć, kiedy walcząc ze stagnacją w treningu siłowym, próbuje zwiększyć ilość powtórzeń już opanowanego ćwiczenia, ale rzadko się pojawia jako bezpośredni cel. Co jest naturalne i normalne, gdyż każdy wzrost masy naszego ciała, utrudnia wykonywanie innych ruchów, które akurat z tych powiększonych grup mięśniowych nie korzystają, większe mięśnie zwiększają nasze zapotrzebowanie kaloryczne, mogą utrudniać swobodę ruchów, itp... w sumie same niewygody, poza faktem, że są szanse, iż wygenerują trochę więcej siły, jeśli akurat będą zaangażowane w dane ćwiczenie.
Stąd moja ciekawość, czy purura'rze zależy, żeby mieć cięższe nogi, żeby przeciwnikowi na zapasach było trudniej go podnieść i przewrócić (choć i tak tylko do pewnego stopnia, biorąc pod uwagę kategorie wagowe w sporcie), czy tak naprawdę chciałby, żeby jego nogi były 'silniejsze', a nie większe, żeby mu było łatwiej podnieść i przerzucić przeciwnika, bądź uwolnić się będąc nakrytym przez przeciwnika, czy coś podobnego.