Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Rozciąganie - czy dobrze, efekty
#11

Pytanie jest co chcesz osiągnąć, a nie czy coś jest obiektywnie sensowne czy nie. Bo to zależy od potrzeb.
Rozciąganiem dynamicznym nie pogłębiamy zakresu. Ale tak jak napisał Zahir - szarpnięcia kontrolowane lub niekontrolowane zdarzają się podczas trenowania i dobrze, gdyby nie kończyły się kontuzjami.

Co do samego szpagatu - przednią nogę umieść na podwyższeniu, będziesz mógł zejść niżej. A potem łatwiej będzie Ci docisnąć nogę na ziemi. Rozmasowywanie mięśni również może pomóc.

Po intensywnym rozciąganiu warto dać sobie chwilę na rozluźnienie, powolne złączenie nóg, rozluźniające shake'i. Po takim rozciąganiu statycznym już się nie robi ani ćwiczeń siłowych, ani dynamicznych, ale jakoś specjalnie "schładzać" się też nie musisz.
#12

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, sporo pomogły Smile

Spróbowałem ostatnio rozciągania dynamicznego i... spora różnica w późniejszej części rozciągania. Fajnie przygotowuje do rozc. statycznego i rzeczywiście jest takie jakby dogrzewanie. Będę stosował.

Co chcę osiągnąć? Wszystko Smile Być najbardziej rozciągnięty jak tylko mogę, nauczyć się jakichś trików wymagających sporej gibkości, mieć zdrowe mieśnie, więzadła, ścięgna.
#13

jak chcesz osiągnąć wszystko, to rób wszystko ;p ale jakbyś się zdecydował na zdobywanie celów bardziej po kolei, to im konkretniejsze pytanie zadasz, tym konkretniejszą odpowiedź uzyskasz Big Grin wszystko jest względne, więc nalezy zawsze przyjąć jakiś punkt widzenia.
#14

No tak myślałem, ze powinienem dokładniej opisać temat rozciągania dynamicznego. Zgadzam się, ze może być pomocne w przygotowaniu do treningu, chciałbym zwrócić tylko uwagę, że to nie jest jedyny sposób. Ja preferuję raczej ćwiczenia na mobilność, na przykład sięganie jak najdalej się da na różne strony w różnych pozycjach, z małymi ciężarkami w rękach albo nawet bez - rozwija czucie mięśni i koordynację, kręgosłup ćwiczy się w często zaniedbywanych ustawieniach itd. Robię czasem rozciąganie dynamiczne, ale więcej coś podobnego, tylko ze zwróceniem uwagi na rozładowanie napięcia (np. takie shake'i jak wspomniała Neta), niekoniecznie zwiększając długość. Jeśli masz przemyślany trening, to żaden gwałtowny wykop nogi nie będzie sprawiał problemu.

Do tego dodam, żeby nie przesadzać ze statycznym rozciąganiem, aby nie osłabiać zw ten sposób mięśni; nawet w zwiększaniu zakresu ruchu raczej lepsze efekty (szczególnie w zakresie ruchu bez rozgrzewki) przynosi pragressive loaded stretching. A wyniki w sprincie powinny ci się raczej poprawić, jeśli trenujesz wszechstronnie. Skoro jest odwrotnie, to zwróć na to uwagę i przeciwdziałaj.
#15

Dobra, to będzie tak:

- Najierw chciałbym jak najbardziej poprawić mój szpagat i nauczyć się sznura (już zaczałem konkretniejsze rozciąganie pod to), potem opanowywać po kolei różne fajne pozycje. Nie znam nazw, bo jestem dość zielony w gimnastyce Tongue Utrzymanie nogi w górze, zaciągnięcie jej za sobą, zakładanie nóg za głowę. Muszę jeszcze obczaić, jak to wszytsko wygląda, ale mam zamiar właśnie pójść w coś takiego. Różne skomplikowane pozycje joginów itp. Czyli w każdym bądź razie głównie zależy mi na opanowaniu jakichś ciekawych trików Smile

- Temu pogressive loaded streching muszę się jeszcze dokładnie przyjrzeć. Jeśli pomoże mi to w zwiększeniu zakresu ruchu, to chętnie obczaję dokładniej.

- Wyniki w sprintach spadły mi OKROPNIE, bo (tutaj was zaskoczę) na 100m wynik pogorszył mi się o ponad dwie sekundy. Od mojego rekordu do ostatniego sprawdzianu minęło blisko 1,5 roku, więc wynik powinien się znacznie poprawić (trener mówił, że na wiosnę (jest już jesień, a ja w następnej klasie) będę miał spokojnie 11s z przodu). Podczas gdy biegam teraz, uwaga, ponad 14s, co jest dla mnie nie do pomyślenia, bo chyba w 6 klasie biegałem lepiej, a teraz jestem w 3 gimnazjum :O Wszystko się pogorzyło po obozie, na który pojechałem w wakacje zeszłego roku. Jeszcze na tamtym obozie biegłem całkiem ok, ale po obozie centralnie wszystko **** strzelił. Trener mówił, że to zmęczenie po obozie i że na wiosnę będę śmigał. Ale ja nie dałem rady czekać do wiosny. Po kilku następnych nieudanych zawodach ostatecznie rzuciłem to i wziąłem się bardziej poważnie za SW. A od tamtego momenu wyniki systematycznie lecą mi w dół i - co gorsze - nie chcą się zatrzymać, cały czas się tylko pogarszają. Nie jestem do końca pewien, co za tym stoi, ale myślę, że rozciąganie i zbytnie treningi SW mogły się znacząco do tego przyczynić. W każdym bądź razie teraz już głupio mi wracać i starać się to powoli odbudowywać.
#16

No i wszystko jasne.

Wiesz, nad czym najbardziej powinieneś popracować, żeby polepszyć wyniki? Nad podejściem.

Wchodzisz w czas dorastania, Twoje ciało będzie się zmieniać, będziesz szybciej nabierac masy mięśniowej , więc nagle będzie trzeba włożyć znacznie więcej wysiłku, żeby te wyniki utrzymać. To nie jest tak, że zrobisz coś raz w życiu i to zostaje. Jak tylko się zaprzestanie regularnej pracy, to od razu osiągi nieco spadają. Do tego czasami nawet mimo pracy nie odnotowujemy progressu a wręcz regress. Czasem jest to zbyt intensywny trening, czasem za mało przemyślany, a czasem przyczyna jest zupełnie gdzie indziej.

Druga sprawa - operujesz na bardzo subtelnych granicach. Próbujesz być najlepszy. Sekunda, czy pół sekundy i to dla Ciebie jest porażka, mimo że mnóstwo osob dookoła pewnie marzyłoby o takim wyniku jak Twój. Robisz ejszcze gorszą rzecz, bo jak Ci coś nie wychodzi, to rzucasz to.Jeżeli nie zmienisz podejścia, to teraz będzie tak samo. Masz młode, bardzo sprawne ciało, zdolne do błyskawicznej regeneracji, wybaczające dużo błędów. Szczególnie na pcozątku progress jest bardzo duży, a potem jest walka o każde powtórzenie czy centymetr. Teraz będą szybko przychodzić szpagaty, fgury siłowe, a potem znów się zatrzymasz lub będziesz miał okres regressu. I co wtedy? Znowu zmienisz dyscypline, bo coś Ci nie wyszło?

Ludzie, którzy nie żyją zawodami mają trochę łatwiej... dziś się pociągną 15 razy, jutro 17 i nie ma to większego znaczenia, nawet jeśli pół roku temu się podciągali 20. Mają z tym luz. Nie demotywuje ich to. Sztuką jest czerpać radość z samego treningu, z samej drogi, a nie z celów i wygranej. No ale w szkołach tego nie uczą, bo liczy się rywalizacja... A szkoda...
#17

(2016-10-24, 19:09)Firentis napisał(a):  Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, sporo pomogły Smile

Spróbowałem ostatnio rozciągania dynamicznego i... spora różnica w późniejszej części rozciągania. Fajnie przygotowuje do rozc. statycznego i rzeczywiście jest takie jakby dogrzewanie. Będę stosował.

Co chcę osiągnąć? Wszystko Smile Być najbardziej rozciągnięty jak tylko mogę, nauczyć się jakichś trików wymagających sporej gibkości, mieć zdrowe mieśnie, więzadła, ścięgna.

No to jeszcze pomyśl o mostku Smile
#18

Dokładnie, jeszcze o mostku pomyśl i będzie wszystko Wink
#19

@Neta

Nie.
Nie.
Nie.
Na początek wyjaśnię jedną rzecz: LA to nie była moja pasja i nie ćwiczyłem jej tylko z własnej woli. Nie lubiłem tego, po prostu miałem do tego predyspozycje. Taki niefart w farcie. To trener (wuefista w mojej szkole) chciał, żebym biegał i skakał. Osobiście bardzo nie lubiłem zawodów, zawsze był taki stres, presja. Na początku było spoko, bo jeździłem taki trochę przestraszony. Jacy oni wszyscy wysocy, jacy sportowcy. A później okazywało się, że zwykle kończyłem na podium. Gorzej stało się później, kiedy stwierdziłem, że... kurde, mam szanse. I zacząłem coraz więcej od siebie oczekiwać. Jak gdzieś startowałem, to już sobie ustaliłem pozycję i nie ma **** żebym jej nie osiągnął. I szło coraz gorzej.

Nigdy nie lubiłem biegać, skakać. Nie mogłem czerpać z tego radości. Ale wiele razy już mówiłem o tym trenerowi. Ten chciał, żebym ciągle biegał. Obiecywał, że wyniki się polepszą, że wystrzelę i będzie gtara. Tylko MUSZĘ ĆWICZYĆ. I to zawsze podkreślał.
A ja nie lubiłem ćwiczyć. Często mnie nie było na treningach. Ale to nie dlatego, że jestem jakąś chorągiewką i raz coś lubię, a potem nie. Po prostu to nie był sport dla mnie. W końcu, po kolejnych słabszych wynikach, udało mi się przekonać trenera, że to nie dla mnie i mam wolne teraz.

Także sory bardzo, ale ten przykład ze zmianą dyscypliny po pierwszym potknięciu niezbyt się do mnie ma. I tu - na potwierdzenie moich słów - przychodzi SW. Nie będę ukrywać, że jestem w tym słabiutki. Przez rok nie mogę opanować tego, co inni opanowują w dwa miesiące. I tutaj przytoczę twoje słowa: "mnóstwo osob dookoła pewnie marzyłoby o takim wyniku jak Twój". Tutaj to ja jestem jedną z tych osób :/ A mimo to się nie poddaję. Ćwiczę często, niemalże codziennie, a nadal jestem sporo gorszy od innych. I nie rzuciłem tego.

Tak to jest - ja mam predyspozycje do LA, nie SW. Mam silne nogi, łatwo się rozciągam. Ale ramiona nie chcą rosnąć, pozycje statyznie nie wychodzą wgl, na rękach stać nie umiem mimo wielu godzin poświęconych na to. Cóż, przypadło tak, ja wybrałem inaczej. Bywa. Potrafię czerpać radość z treningu, tylko musi to być coś, co lubię.

A to, że chcę być najlepszy?
Brawo, trafiłaś. Taki jestem, nie zmienię tego. I nawet nie mam najmiejszego zamiaru. To ja chcę być ten wyżej. Czemu mam być drugi, skoro w moim zasięgu jest pierwsze miejsce? Będę szedł po sukces. Aż dojdę. Wtedy sobie zluzuję. Chcę coś umieć, to się tego nauczę. Życie mam tylko jedno. A kto umarł, ten nie żyje Smile

@zahir
Mostki właśnie też robię od jakiegoś czasu Smile Później wrzucę może zdjęcie do oceny, bo też nwm, jak wygląda poprawny mostek. I tu mam pytanie. Mam to traktować jako ćwiczenia siłowe na lędźwia( tak robię o obecnie) czy jako ćwiczenie gibkościowe, które można wykonywać niemalże codziennie.?
#20

Możesz wykonywać mostek "niemalże codziennie", chyba że Twój organizm powie Ci coś innego Wink


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości