Sigviper@gmail.com, Wyrwidąb, piękne i szczere posty
Wywiad z Andrzejem Szajną legendą Polskiej gimnastyki:
- Panie Andrzeju, czym dla Pana jest gimnastyka?
- Jest wielką pasją od dziewiątego roku życia, gdy po raz pierwszy trafiłem na trening w sekcji gimnastycznej "Zawiszy Bydgoszcz"
- Kto zadecydował o rozpoczęciu Pana treningów?
- Miałem bardzo mądrego nauczyciela wf, Pana Zdzisława Mroczyńskiego. Zauważył, że jestem bardzo sprawnym dzieckiem. A ponieważ byłem niski i nie miałem warunków do siatkówki, koszykówki i tym podobnych sportów, stwierdził, że najlepiej spełnię się w gimnastyce. Przekonał do tego pomysłu moich rodziców i tak się zaczęło.
- Czyli był Pan odpowiednio wcześnie wychwyconym talentem?
- Tak bym tego nie nazwał. Uważam, że w moim przypadku dużo ważniejsza była ciężka praca. Sukcesy nie przyszły od razu i musiałem na nie ciężko zapracować. W klasie młodzieżowej nie było ich zbyt wiele. Nie zniechęcałem się jednak i nadal trenowałem, bo uwielbiałem ten sport i sprawiało mi to radość.
- Kiedy przyszły pierwsze zwycięstwa?
- Miałem jedno wielkie marzenie, pokonać wspaniałych zawodników jakimi wówczas byli bracia Kubica: Wilhelm, Mikołaj i Sylwester. W pewnym momencie odniesienie nad nimi zwycięstwa na Mistrzostwach Polski było moim jedynym celem. Udało się go osiągnąć w 1971r. Od tej pory aż do momentu zakończenia kariery byłem w naszym kraju corocznym zwycięzcą tych zawodów. Z jednym wyjątkiem, gdy borykałem się z kontuzją. Z braćmi Kubica była to jednak bardzo zdrowa rywalizacja i bardzo się polubiliśmy. W 1972r. na olimpiadzie w Monachium zdobyliśmy wspólnie 4 miejsce. Tak niewiele brakowało do podium
- Który z Pana 162 medali jest dla Pana najważniejszy?
- Ten z 1975r. W szwajcarskim Bernie zdobyłem wtedy tytuł Mistrza Europy. Ta chwila, gdy stoisz na podium i grają Twój narodowy hymn, jest dla każdego sportowca niezapomniana. Gdy wspominam te chwile odczuwam nie tylko dumę ale i ogromną wdzięczność dla mojej rodziny która wspierała mnie w uprawianiu sportu, moich trenerów: niezapomnianego Józefa Karniewicza i trenera kadry Andrzeja Konopki.
- W tym roku mija 40 lat od chwili zdobycia przez Pana III miejsca na Mistrzostwach Świata na kółkach gimnastycznych. Ma Pan 65 lat a sprawnością i siła wciąż potrafi Pan zaskoczyć.
- 40 lat temu zdobyłem na Mistrzostwach Świata zdobyłem dwa brązowe medale. Oprócz kółek był jeszcze drążek. A co do sprawności, to oczywiście nie jest to już ten poziom co kiedyś. Nie mniej jednak przez lata trenowane ciało jest dużo sprawniejsze od przeciętnej normy i pozwala nadal cieszyć się pełnią życia.
- Nadal potrafi Pan stać na rękach, prezentuje Pan umiejętności akrobatyczne,imponuje rozciągnięciem. Czy nadal Pan ćwiczy?
- Z tej choroby nie da się już wyleczyć
Oczywiście nie jest to żaden wyczynowy trening ale wciąż lubię się trochę poruszać
Wciąż nie powiedziałem ostatniego słowa w gimnastyce i jeszcze bardzo chętnie wystąpiłbym na zawodach old boyów. Również jako trener jestem wciąż aktywny. Prowadzę zajęcia dla młodzieży zainteresowanej gimnastyką na których pojawiają się parkourowcy, b- boye, street workouterzy i zwykli ludzie chcący poprawić swa sprawność. Mam też swoje wunderwaffe - grupę złożoną z moich wnuków. Na razie uczę ich podstaw ale kto wie ...
- Prowadził Pan zajęcia dla naszej grupy instruktorskiej, jak podoba się Panu inicjatywa gimnastycy.pl?
- Bardzo mi się podoba i całym sercem ją wspieram. Gimnastyka w naszym kraju wciąż jest słabo spopularyzowana i narosło wokół niej wiele mitów. Dlatego trzymam kciuki za Wasz rozwój.
- Bardzo dziękuję za wywiad.
- Ja również dziękuję i korzystając z okazji życzę wszystkim zdrowych i wesołych świąt Wielkiej nocy