Liczba postów: 4,614
166
Dołączył: 2013-04-28
Reputacja:
360
A może udaje się 1 na 100, bo tylko ten jeden próbuje, jest wytrwały, nie zniechęca się, nie marudzi, słowem wie czego chce i nie odpuszcza a nie szuka wymówek
zalezy tez od miejsca.... Moi znajomi, ktorzy prowadza zajecia takie, jakie ja prowadzilem przez lata - "zyja" z tego. W moim (i zahira) miescie - mialem oplaty o polowe mniejsze niz np. w W-wie (niestety koszty zblizone), a kiedy podnosilem nieco - 1/3 osob rezygnowala.
z drugiej strony wiekszosc dostepnych sal (z niezbedna mata), jest zdecydowanie mala, wiec jak rosla grupa, musialem dzielic zajecia, co sie wiazalo z nowymi oplatami za sale, za dodatkowe godziny. Kolo sie zamykalo - wiecej pracowalem, ale nadal nie zarabialem. Na szczescie traktowalem to jako hobby. Ale i to przestaje byc zabawne (odpowiedzialnosc prawna, ale i moralna), jak ktos odniesie uraz na treningu, a to sie czesto zdarza w sportach walki.
Zreszta mnie nie intresowal wyczyn tylko trenowanie dla zdrowia. Jakos ciezko mi bylo patrzec jak "moj" chlopaki, takze od czasu do czasu, dostaja po glowie w parterze. Bo wiem, ze sie zyje z reguly dluzej niz pare sezonow kariery sportowej.
Teraz od jakiegos roku nie prowadze zadnych zajec - wpadam sobie na mate wtedy kiedy chce i o jakiej godzinie chce i nie jestem do niczego zobligowany.
Prozni nie ma - inni probuja prowadzic, a nawet zarobic. Zycze im powodzenia.
kp