2016-03-04, 18:08
Siemanko,
Zawsze myślałem, że wszelkie rozciągania powinno się robić w skrajnych pozycjach stawu, do którego dany mięsień jest przyłączony. To nawet logiczne wg mnie.
Ale - ostatnio przeglądałem sobie "Rozciąganie odprężone" Tsatsouline'a i powiedział, że rozciągając ścięgna łatwo je uszkodzić ze względu na niską tolerancję na rozciągnięcie - spoko, też brzmi sensownie. Natomiast dalej był podany przykład - gdy rozciągamy mięsień dwugłowy i czujemy ciągnięcie/ból w zgięciu kolana to sygnał, że rozciągamy właśnie ścięgno.
W moim przypadku zgięcie kolan czuję zawsze gdy rozciągam dwugłowy na pełnym wyproście, gdy robię na nogach lekko ugiętych to czuję po prostu mięsień dwugłowy.
Więc jak to powinno tak naprawdę być? Nie chcę się na jednym biednym Tsatsoulinie opierać.
A ćwiczeniem, w którym najbardziej to czuję jest rozciąganie dwójek w ten sposób:
Zawsze myślałem, że wszelkie rozciągania powinno się robić w skrajnych pozycjach stawu, do którego dany mięsień jest przyłączony. To nawet logiczne wg mnie.
Ale - ostatnio przeglądałem sobie "Rozciąganie odprężone" Tsatsouline'a i powiedział, że rozciągając ścięgna łatwo je uszkodzić ze względu na niską tolerancję na rozciągnięcie - spoko, też brzmi sensownie. Natomiast dalej był podany przykład - gdy rozciągamy mięsień dwugłowy i czujemy ciągnięcie/ból w zgięciu kolana to sygnał, że rozciągamy właśnie ścięgno.
W moim przypadku zgięcie kolan czuję zawsze gdy rozciągam dwugłowy na pełnym wyproście, gdy robię na nogach lekko ugiętych to czuję po prostu mięsień dwugłowy.
Więc jak to powinno tak naprawdę być? Nie chcę się na jednym biednym Tsatsoulinie opierać.
A ćwiczeniem, w którym najbardziej to czuję jest rozciąganie dwójek w ten sposób: