2014-05-16, 15:57
Mój pierwszy post na tym forum więc witam.
Przechodząc do tematu. Napiszę coś zasłyszanego z różnych wypowiedzi, różnych ludzi. Nie mam co do tego pewności, bo nigdy się w to nie zagłębiałem na większą skalę, ale nie było to tutaj omówione i dla dobra dyskusji opowiem o co chodzi.
Otóż słyszałem, że mięśni dziennie budujemy jedynie paręnaście gram. Nasze zapotrzebowanie wynosi ok. 30-40 gramów, na podstawowe funkcje życiowe. Skoro to są tak małe wartości, jak ma się do tego spożywanie 2g/kg masy ciała? czy nawet 4 gramy jak wśród zawodowych kulturystów? Być może to kwestia zażywania środków wspomagających, ale nie o tym mowa. Wychodzi na to, że większość białka idzie właśnie na wytworzenie energii i nadmiaru amoniaku.
Też czytałem, że trening nie zwiększa aż tak zapotrzebowania na budulec, ale na energię, czyt. węglowodany i tłuszcze.
Tak sobie myślę, że skoro ciężko trenujemy przez tę godzinkę, czy dwie to możliwe byłoby uszkadzać tak dużą ilość tkanki mięśniowej?
I skoro ją uszkadzamy to znaczy, że nie ginie ona cała, lecz czegoś jej brakuje, a skoro tak to nie brakuje jej dużo, tylko są to drobne ubytki, które organizm odbudowuje i nadbudowuje o paręnaście gramów?
Przechodząc do tematu. Napiszę coś zasłyszanego z różnych wypowiedzi, różnych ludzi. Nie mam co do tego pewności, bo nigdy się w to nie zagłębiałem na większą skalę, ale nie było to tutaj omówione i dla dobra dyskusji opowiem o co chodzi.
Otóż słyszałem, że mięśni dziennie budujemy jedynie paręnaście gram. Nasze zapotrzebowanie wynosi ok. 30-40 gramów, na podstawowe funkcje życiowe. Skoro to są tak małe wartości, jak ma się do tego spożywanie 2g/kg masy ciała? czy nawet 4 gramy jak wśród zawodowych kulturystów? Być może to kwestia zażywania środków wspomagających, ale nie o tym mowa. Wychodzi na to, że większość białka idzie właśnie na wytworzenie energii i nadmiaru amoniaku.
Też czytałem, że trening nie zwiększa aż tak zapotrzebowania na budulec, ale na energię, czyt. węglowodany i tłuszcze.
Tak sobie myślę, że skoro ciężko trenujemy przez tę godzinkę, czy dwie to możliwe byłoby uszkadzać tak dużą ilość tkanki mięśniowej?
I skoro ją uszkadzamy to znaczy, że nie ginie ona cała, lecz czegoś jej brakuje, a skoro tak to nie brakuje jej dużo, tylko są to drobne ubytki, które organizm odbudowuje i nadbudowuje o paręnaście gramów?