Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Jak wyglądają nasze treningi?
#21

Zgadza sie, z jednym zastrzezeniem - tabata nie jest dla przecietnych ludzi.
kp
#22

(2014-09-29, 17:05)BeF1990 napisał(a):  Zamiast siedzieć przed komputerem na wygodnym fotelu przy biurku, siedzę w pełnym przysiadzie (ass to grass) lub w siadzie japońskim (seiza) przy niziutkim stołeczku z Ikea na którym stoi monitor i komputer.
Fajny motyw, niby nic a jednak cos. Ja od jakiegos czasu zamiast fotela do komputera uzywam pilki gimnastycznej. Tez jest duzo lepiej, bo trzeba caly czas balansowac Smile

Autorytety są główną przyczyną tego, że ludzkość stoi w miejscu Johann Wolfgang von Goethe

#23

(2014-09-30, 08:57)Jugger napisał(a):  Tez jest duzo lepiej, bo trzeba caly czas balansowac Smile
Mnie oczy bolą od siedzenia na piłce, bo ciągle na niej podskakuję xd
#24

ja też siedzę od ponad pół roku na piłce gim. przy kompie

ostatnio to mnie zainspirowało - crawling z obciążeniem
puki co raczkuję normalnie ale na pewno spróbuję z obciążeniem


podobają mi się też takie metody alternatywnego treningu


a tutaj przykład niebagatelnej wytrzymałości - jak ktoś próbował przeraczkować 5 min bez przerwy to zrozumie co to za hardcore

#25

BeF, fajne podejście, jednak nie dla każdegoSad Bardzo dużo czasu spędzam w samochodzie i raczej nie zaryzykuję siedzenia w nim na piłceBig Grin Taki luksus jak dostęp do drążka w ciągu dnia też pozostaje marzeniem. Często w drodze, spotkanie za spotkaniem, nawet nie ma jak zrobić sylwetkiSad Póki co, w pogoni za "chlebem" pozostaje mi jedynie kiepskie rozwiązanie w postaci moich wieczornych treningów "wbrew wszystkiemu". A najbardziej wbrew zmęczeniu.
#26

Kolejny odkop z mojej strony, jednak szkoda aby temat umarł bo uważam, że jest ciekawy i można go pociągnąć dalej.

(2014-09-30, 12:33)zahir napisał(a):  BeF, fajne podejście, jednak nie dla każdegoSad Bardzo dużo czasu spędzam w samochodzie i raczej nie zaryzykuję siedzenia w nim na piłceBig Grin
Niestety to prawda. Nie jest to jednak wina samego podejścia tylko formy pracy. A znam to doskonale z własnego doświadczenia bo przez kilka ładnych lat pracowałem jako kierowca rozwożąc niemal po całym województwie śląskim części samochodowe. Od 7 do 17 za kółkiem... Po tych kilku latach stwierdziłem, że pier[***]le taką pracę i postanowiłem robić w życiu to co kocham robić najbardziej - ruszać się i zachęcać do tego innych. Nie jest łatwo, kosztowało mnie to masę wyrzeczeń i poświęcenia również materialnego (mieszkanie, pieniądze które zostały zainwestowane w rozwój itp) ale i tak uważam, że było warto.

Jest to dość radykalne rozwiązanie i nie ukrywam, że moje najbliższe otoczenie mocno na tym ucierpiało (głównie moja dzielna druga połówka) ale potwierdza to fakt, że jak się tylko czegoś naprawdę chce to da się wtedy wszystko. Nie każdego jednak stać na takie poświęcenie.

A najlepszym potwierdzeniem słuszności takiego podejścia do aktywności fizycznej są efekty jakie dzięki temu osiągam ja oraz moi podopieczni. Smile

[Obrazek: logo.png]
#27

Nie w każdym przypadku takie poświęcenie jest konieczne. Lubię moją pracę i daje mi mnóstwo satysfakcji. Nie chciałbym jej zamienić na posadę trenera personalnego. Ale staram się pomimo licznych obowiązków znaleźć czas na ruch i wysiłek fizyczny. Idzie powoli, bo rodzina, dzieci, praca itp. by znaleźć czas na trening nie zaniedbując rodziny trzeba się nieźle nagimnastykować. Ale za to każdy efekt treningu daje niesamowitą satysfakcję.
#28

Tylko w kwestii sprostowania, ja też nie zamieniłem poprzedniej pracy na "posadę trenera personalnego". Fakt zrobiłem sobie "uprawnienia" i muszę przyznać, że były to zdecydowanie najgorzej zainwestowane pieniądze. Nigdy nie tytułowałem się trenerem personalnym i raczej nigdy tego robić nie będę. Ludzie lubą różne określenia więc nazywają mnie często trenerem, instruktorem lub w skrajnych przypadkach mistrzem ale ja nie ograniczam i nie zamykam siebie samego do tych "tytułów". Jak sama nazwa wskazuję trener - trenuję, instruktor - instruuje, a mistrz... teoretycznie mistrzuje tylko co do oznacza? To są ograniczające pojęcia bo moje podejście do podopiecznych wychodzi dość znacząco poza ramy tradycyjnego fitness'u. W kwestii Nowej Kultury Fizycznej chcielibyśmy przywrócić znaczenie samego aspektu edukacji działającej na zasadach uczeń - nauczyciel. Jednak ma to być edukacja otwarta polegająca na wzajemnej wymianie doświadczeń. Będąc w danym momencie nauczycielem przekazującym swoją wiedzę cały czas pozostaję uczniem. Nauczyciel = uczeń, zawsze. Chcielibyśmy bardzo przybliżyć wszystkim koncepcje edukacji "ucznio-centryczną" - nauczyciel przestaje być wyrocznią, jedynym „podawcą” wiedzy, przestaje być nieomylny. Staje się partnerem uczniowskich wysiłków, nie przestając przy tym być autorytetem i wzorem do naśladowania. Nauczyciel taki zaraża uczniów swoją pasją, stymuluje ich rozwój i pozwala uczniom działać w ich własnym tempie – samodzielnie lub we współpracy z innymi uczniami. Tyle w temacie off-top'u ale chciałem to od razu wyjaśnić. Smile

[Obrazek: logo.png]
#29

BeF, sprawa jest oczywista. Nauczyciel powinien wypracować sobie autorytet a nie liczyć na to, że z góry mu się należy. A z uczniami powinna łączyć go silna więź. Calisthenics Academy jest tu dobrym przykładem.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości