Tak sie składa ze ja tez nie mam telewizora, nie gram w gry, nie chodzę do knajp wlewać w siebie browar kilka razy w tygodniu bo praktycznie nie pije, ale co z tego. Wracam z pracy o 18, odrabiam lekcje z córka a jak nie odrabiam to wracam z pracy często o 20, tak czy siak trwa to wszystko do 20-21, potem przyrządzanie posiłków na następny dzień (tak, gotuje samodzielnie, to tez zabiera czas
), trochę kulturalnej rozrywki w postaci książki (wiedza tez wymaga czasu), interakcja z najbliższymi i robi sie 22 -23. Dodaj do tego czasami, ostatnio rzadko, pracujące weekendy (taka branża) i czas na regeneracje sie skraca. Wszystko jest proste jak sie nie ma zbyt wiele obowiązków rodzinnych czy zawodowych i można poswiecic ten czas na trening. To jest mój ideal, wstawać o 4 rano i biegać w parku, a najlepiej wyjechać na wieczny trekking w Himalaje ale to nie jest główna treść mojego życia. 5-6 rano to dla mnie wcześnie, bo zauważyłem, ze minimum absolutne snu jakie mogę sobie przy tym trybie życia zafundować to 6h. A i tak dla znajomych w pracy jestem freakiem bo nie gram do 2 rano na konsoli, ćwiczę w domu a nie na siłowni i sam przyrządzam sobie posiłki zamiast zamawiać burgery z frytkami z cateringu
Twoje doświadczenia i styl życia mogą być super świetne ale nieprzekładalne na życie innych, rozważasz taka możliwość?
To nie tylko kwestia teoretycznych stref komfortu. Zycie tez bywa testem wiary, przekonań, woli i pewności siebie a nie tylko bieganie
Zreszta odbiegliśmy od tematu, miało być o śniadaniu