2014-10-05, 20:34
Ze mną jest taki problem, że nie wystarczy bym odżywiał się zdrowo, trzeba jeszcze ograniczać ilość tego pożywienia. Niestety siedzący tryb pracy (biuro i bardzo często w samochodzie) nie sprzyja spalaniu kalorii. Do tego zepsute kolano nie pozwala za bardzo poszaleć. W związku z tym stwierdziłem, że trzeba ograniczać również ilość. Początki były trudne, bo chodziłem ciągle głodny, lecz teraz organizm się przyzwyczaił. Co do samej diety, to po prostu usunąłem z niej śmieci, czyli: słodycze, potrawy mączne, cukier w każdej postaci, wysoko przetworzona żywność, pieczywo. Długo nie mogłem znaleźć zastępstwa na to ostatnie. Od jakiegoś czasu zastępuje je chlebek słonecznikowy.
Uważam, że przy amatorskim uprawianiu sportu nie ma sensu przesadzać ze swoją dietą i skrupulatnie liczyć kalorii. Niektórzy twierdzą wprawdzie, że to proste ale ja tak właśnie wyobrażam sobie czyściec Jestem po prostu fanem prostoty.
W swojej diecie bardzo często spożywam rzeczy które ekstremiści uznaliby za skrajnie niezdrowe i wręcz śmiercionośne. Zdarza mi się zjeść po treningu banana (wiem, że pryskany pestycydami), czy najbardziej faszerowane chemią mięso czyli kurczaka. Po prostu będąc w trasie ciężko zjeść filet z indyka a kurczak jest standardem. Unikam tylko panierek. Wyeliminowałem również mleko. Bardzo ciężko rozstać mi się z serami ale staram się (nie zawsze mi się to udaje) by były to sery owcze. Wiem, że bardzo wartościowe są również kozie ale niestety strasznie mi nie smakują.
W ostatnim czasie przeprowadzam ostrą redukcje, bo ilość mojego tłuszczu zaczęła mi ostro przeszkadzać. Postaram się wrzucić na dniach efekty tego odchudzania
Uważam, że przy amatorskim uprawianiu sportu nie ma sensu przesadzać ze swoją dietą i skrupulatnie liczyć kalorii. Niektórzy twierdzą wprawdzie, że to proste ale ja tak właśnie wyobrażam sobie czyściec Jestem po prostu fanem prostoty.
W swojej diecie bardzo często spożywam rzeczy które ekstremiści uznaliby za skrajnie niezdrowe i wręcz śmiercionośne. Zdarza mi się zjeść po treningu banana (wiem, że pryskany pestycydami), czy najbardziej faszerowane chemią mięso czyli kurczaka. Po prostu będąc w trasie ciężko zjeść filet z indyka a kurczak jest standardem. Unikam tylko panierek. Wyeliminowałem również mleko. Bardzo ciężko rozstać mi się z serami ale staram się (nie zawsze mi się to udaje) by były to sery owcze. Wiem, że bardzo wartościowe są również kozie ale niestety strasznie mi nie smakują.
W ostatnim czasie przeprowadzam ostrą redukcje, bo ilość mojego tłuszczu zaczęła mi ostro przeszkadzać. Postaram się wrzucić na dniach efekty tego odchudzania