2013-10-11, 16:45
Ćwiczę pistoletami już rok i nie mam problemów z kolanami ale chciałem napisać o pewnej sytuacji mającej miejsce podczas mojej rehabilitacji (odcinek lędźwiowy kręgosłupa) , otóż rehabilitant powiedział żebym robił przysiady z kijkiem za karkiem wtedy plecy są proste . Ok. Następny "progres" to ćwiczenia na "jeżyku" czyli niestabilna powierzchnia i fakt przysiady obunóż były lekko wymagające więc stwierdziłem że czas na pistolety . Poszło .... trudno ale dałem radę , starałem się nie chwiać za bardzo . Na drugi dzień "czułem" kolana ale to raczej nie z naciągnięć tudzież zerwań bo nie mógłbym chodzić a raczej z nowego doznania dla mięśni i ścięgien w nowych warunkach. Do czego zmierzam ano do tego iż ja byłem przygotowany w pewien sposób na taki trening aczkolwiek nigdy sie go nie spodziewałem no ale "pistoletowanie" od roku wzmocniło mi kolana na tyle iż nie skończyło się to jakąś poważniejszą kontuzją. Konkluzja - za nim ktoś zacznie eksperymentować warto zrobić fundamenty bo bez nich nawet największy solidny budynek może runąć . To chyba tekst z ksiązki Al Kavadlo - "Podnosić poprzeczkę";-p