Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Zakwasy, czyli czym jest praca beztlenowa
#1

W Bydgoszczy wpadł mi taki dialog do ucha, chyba Newcia lub Jordana, ale nie jestem pewien, biegając tu i tam, czasami gubi się wątek.
Wysłuchałem opinii trenera Sławka, jednak wydaje mi się, sądząc po odzewie z sali, że nie do końca wszyscy wiedzą czym jest praca beztlenowa.
W skrócie chciałbym wyjaśnić o co chodzi i jakie to ma konsekwencje, przy czym postaram się to opisać tak, aby każdy zrozumiał. Pewne mechanizmy biochemiczne pominę, bo chciałbym aby przekaz był zrozumiały, jeżeli ktoś będzie chciał zgłębić temat dalej, zalecam fachową literaturę.

Ludzki organizm wymaga tlenu co 1,5 s w stanie aktywnym, spoczynkowym.
Tzn, że w ciągu dnia, nie śpiąc ale siedząc na 3 sekundy mamy 1 wdech i wydech. Co sie dzieje z tlenem to raczej wiadomo, skupię się bardziej na etapie w którym tlen znajduje się we krwi i zasila komórki mięśniowe.

Każdy mięsień jest w stanie pomieścić ograniczoną ilość substancji, które potrzebne mu są do pracy, czyli skurczów albo nawet do pracy spoczynkowej (mięśnie jeżeli nie pracują, np. podczas snu, również zużywają energię na podtrzymanie procesów katabolicznych), również i tlenu. Tlen natomiast jest dość specyficzny, ponieważ jest katalizatorem wszystkich zdarzeń w komórkach ciała. Tych dobrych dla organizmu jak i tych złych niestety. Skupimy się jednak na tych dobrych i złych z perspektywy treningowej.

Ogólne pojęcia:

Praca tlenowa mięśni jest wtedy, kiedy nasz organizm zużywa mniej lub tyle samo tlenu co okład oddechowy i krwionośny potrafi go dostarczyć.

Praca beztlenowa mięśni rozpoczyna się, kiedy wysiłek fizyczny powoduje większe zużycie tlenu w komórkach mięśniowych, niż poprzez oddychanie jesteśmy w stanie tlen do tych właśnie komórek dostarczać

Przy czym nie ma tu znaczenia czy dostajemy zadyszki po bieganiu, czy wstrzymujemy oddech w ćwiczeniach statycznych. Chodzi o pojemność mięśnia, który jest w stanie zaabsorbować na teraz x cząsteczek tlenu i nie więcej.
Zużycie tlenu można natomiast porównać do napompowanego materaca z którego wyjęto korek. Podskakując na nim, zużywasz mnóstwo zapasów kiedy go naciskasz, mniej kiedy go nie dotykasz. Skacząc na nim wypompujesz kiedyś całe powietrze ale odbywa się to w interwałach czasowych. Pozycje statyczne można porównać do położenia się na materacu, powietrze ucieka szybko i cały czas bez przerwy.
Dokładnie to samo dzieje się z mięśniami.

Co to oznacza?
Jeżeli skończy się tlen w mięśniach, zaczynają się procesy chemiczne, które powodują rozbicie białek mięśni na potrzebne organizmowi elementy (również nie chcę się zagłębiać na co są rozbijane białka itd. można doczytać). Rozpad tych białek powoduje tworzenie się kwasu mlekowego, który popularnie, w odczuciu trenującego nazywa się zakwasami. I tutaj dochodzimy do sedna, czym tak naprawdę jest wykorzystanie pracy beztlenowej

Zakwasy powodują wzrost, jednak zatrzymują metabolizm i regenerację, praca tlenowa, nie ma takich skutków, ale jednocześnie nie uniemożliwia treningu.

Tym samym, jeżeli ktoś od lat nie biegał i raptem przebiegnie się 2 km, będzie czuł zakwasy, ponieważ jego mięśnie ograniczyły pojemność tlenową tylko do codziennego zużycia. Co nie znaczy ze się nie zaadoptują, trening powoduje, że zwiększają swoją pojemność (nie objętość, chociaż pośrednio) i dlatego jesteśmy w stanie trenując często biegać coraz więcej, tak samo jak podciągać się więcej, tak samo jak dłużej stać na rękach. Natomiast jak zrównoważyć prace tlenową i beztlenową, Pan Sławek odpowiedział perfekcyjnie Smile
#2

Zastanawiam się jak to jest z ta zależnością między pracą beztlenową a zakwasami. Wykonuję bieg interwałowy na ok 6 km z prędkością jakiej nie jestem w stanie utrzymać w biegu ciągłym nawet na kilometr, ale nigdy nie mam potem zakwasów. To o co chodzi, za słabo jednak biegam?
#3

To imo znaczy, ze mięśnie przyzwyczaiły się do w/w wysiłku. Opóźniona boleność mięśni spowodowana jest mikrourazami mięśnia, które są odpowiedzą na "nową" formę treningu i próbą adaptacji do jego wymagań.

Co do "zakwasów", ciekawostką jest, że mleczan produkowany jest podczas treningu bez względu na rodzaj pracy mięśnia, a jego wartość osiąga normę mniej więcej po 60 minutach od zakończenia treningu.
#4

No właśnie coś mi tu nie grało, ale mam dziś fatalny dzień i nie od razu skojarzyłam o co chodzi. Przecież zakwasy to zwykłe mikrouszkodzenia mięśni i ich posiadanie po treningu nie świadczy o tym, że człowiek miał jakikolwiek wysiłek beztlenowy.
#5

No właśnie sam się zastanawiam, bo jednak wydaje mi się, że sam w życiu inaczej odczuwałem zakwasy i DOMS (mikrouszkodzenia).

Kiedy trenuję gimnastycznie, bądź jak brałem jakieś duże ciężary to odczuwam później raczej DOMSy - to jest tak, jakbym miał paliwo w silniku (mięśniach), ale ten silnik jest cały podziurawiony i nie chce porządnie pracować Big Grin.

Wcześniej, od dziecka trenowałem karate. Był to trening głównie wytrzymałościowy, często długie serie pompek, podskoków w przysiadzie, czy worka, trzeba było męczyć, pomimo bólu, zadyszki, kolki, itp. - wtedy wielokrotnie czułem później to, co standardowo rozumieją ludzie przez zakwasy - no takie "zakwaszenie" mięśni Big Grin. To nie były obciążenia dostateczne, żeby spowodować tyle mikro urazów, co przy treningu siłowym, ale odpowiadałoby temu, co Adam opisuje, że dzieje się z mięśniem, gdy brakuje mu tlenu do pracy.

Ciekawym zjawiskiem jest natomiast, że po paru latach karate przestałem miewać/odczuwać zakwasy. Nawet teraz jeśli zrobię mocny, wytrzymałościowy trening, to już "nie czuję tego co kiedyś". Także pytanie, czy mięśnie potrafią zaadaptować się do tego procesu zakwaszania - i to w taki sposób, który mimo upływu lat wciąż ma się dobrze?
#6

(2014-09-08, 17:40)Predi napisał(a):  To imo znaczy, ze mięśnie przyzwyczaiły się do w/w wysiłku. Opóźniona boleność mięśni spowodowana jest mikrourazami mięśnia, które są odpowiedzą na "nową" formę treningu i próbą adaptacji do jego wymagań.

Co do "zakwasów", ciekawostką jest, że mleczan produkowany jest podczas treningu bez względu na rodzaj pracy mięśnia, a jego wartość osiąga normę mniej więcej po 60 minutach od zakończenia treningu.

Predi pisze o ważnej rzeczy. Trzeba odróżnić zakwasy (dość szybko ustępujące) od mikrouszkodzeń.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości