Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Lepiej późno niż wcale
#1

Nie przepadam za przywitaniami, ale koniec końców pasowałoby coś o sobie napisać.

Jakieś 2 lata temu zacząłem przygodę z siłownią, przez rok treningów i diety(może nie doskonałej) jednak z nadwyżką kaloryczną, głównym celem było przybranie masy, a tutaj ektomorfik ma ciężko i przez owy rok przybrałem 10kg, co mnie zadowalało, jednak ćwiczyłem tylko ciało, sporo czasu poświęcałem temu, po jakimś czasie natrafiłem na treningi kalisteniczne, nie pamiętam już gdzie dokładnie, ale kręciło mnie to, lubiłem robić pompki i zawsze byłem zwolennikiem takich ćwiczeń. Przez pierwszy miesiąc ćwiczeń było ciężko, a kiedy pierwszy raz spróbowałem pompek na poręczach(dipów) uświadomiłem sobie, że jestem słaby, wszystko szło coraz lepiej jednak treningi przerwała mi operacja wyrostka robaczkowego i tutaj pojawił się problem, jakieś półtora roku ćwiczyłem, a nagle wyeliminowało mnie to na "miesiąc/dwa" wg. lekarzy, jednak w praktyce to było kilka miesięcy, było ciężko, bo kochałem ćwiczyć, ale postanowiłem sobie, że jeśli nie mogę ćwiczyć to będę pogłębiał przez ten czas swoją wiedzą na temat kalisteniki, oglądałem masę filmików na YouTube, przeczytałem kilka ciekawych książek i kiedy zacząłem ćwiczyć wiedziałem co mam robić, jak zwiększać/zmniejszać dźwignie w ćwiczeniach.

Pierwszy raz kiedy spróbowałem L sit to się załamałem, okazało się to niemożliwe ćwiczenie, jednak powiedziałem sobie, dobra za pół roku uda się, 2 tygodnie treningów i udało się. Ćwiczyłem około 2 miesiące, było pięknie jednak brakowało podstawowego przyrządu jakim jest drążek do podciągania, w końcu wybudowałem sobie taki i potrafiłem wykonać 8 podciągnięć żałosnych technicznie a właściwie półpodciągnięć, ale i tak nie miałem źle, po kilku miesiącach czułem się już w miarę komfortowo na drążku, postanowiłem iść krok dalej i spróbować wymyku/taboretu/wspierania ciągiem(na drążku) wymyk wydawał się niemożliwy z początku, taboret przyszedł łatwiej, który jest trudniejszy dużo, ale po jakimś czasie nauczyłem się(oczywiście typowo siłowy), co do wspierania ciągiem jeszcze nie czas.

Jakiś czas temu na grupie SWP na fb, ktoś wrzucił konfrontacje z forum, Tomo bodajże, widziałem wcześniej jego różne filmy akurat wtedy były pierwsze konfrontacje pompki na przedramionach, jednak czułem się słaby w tym, później widziałem jak ktoś znowu wrzucił "prostujemy banany" no to mówię to nie dla mnie, handstand jeszcze nie potrafię i myślałem, że to forum bardziej profesjonalne nie dla mnie. Ale do rzeczy zobaczyłem, że wiele osób ćwiczących nie przywiązuje wagi do techniki, co dla mnie było niezrozumiałe, w większości z tego forum dowiedziałem się jak wyglądają poprawne wersje ćwiczeń i to nie chodzi o to czy ktoś jest gimnastykiem czy "ćwiczy na ulicy" technika zawsze powinna być ważna, jeśli coś można robić lepiej, to ja chcę do tego dążyć, a nie zatrzymywać się w połowie drogi bo mi to wystarcza.

Podsumowanie: Podczas mojej przygody z kalisteniką wzmocniłem cholernie stawy, z którymi miałem problemy szczególnie gdy ćwiczyłem na siłowni. Dążę do tego aby stać się "najsilniejszą wersją siebie"-(metafora).

Ważna jest dla mnie sprawność, mobilność i kocham postęp Smile Lubię pogłębiać swoją wiedzę(nie tylko aby ćwiczyć napisanym przez kogoś planem i żeby być większym, ale aby być bardziej niezależnym i umieć dostosować wszystko pod siebie.

Chcę się rozwijać, najbardziej lubię użytkowników tego forum za tą samą cechę, że jeśli coś robimy to z jak najlepiej technicznie.
Staż:Jakieś 8 miesięcy, czystej kalisteniki.

Napisałem moje przemówienie spontanicznie, więc może brzmieć dziwnie w niektórych momentach lub niepoprawnie gramatycznie.
#2

Świetny post Chudini! Piękny i szczerySmile
#3

Dzięki, właściwie to twoja historia mnie zmotywowała do napisania czegoś o sobie także Smile
#4

A teraz napisał jeszcze Krzychu, więc wątek nam się rozkręcaSmile


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości