Siemanko, ja również mam za sobą udaną redukcję coś koło 15kg.
Z swojego doświadczenia powiem Ci że nie warto słuchac ludzi w koło i doradców na takich forach, niektórzy dobrze Ci radzą ale gadka o smażeniu na maśle? zapewniam to nie jest dietetyczne.
Osobiście po czasie gdy się odchudziłem ludzie prosili mnie bym im pisał diety i różne takie, niektórzy nawet płacili ja to robiłem oni się stosowali ale trzeba zrozumieć podstawy dietetyki, to nie jest tak że ktoś Ci napisze jedz to i tamto będziesz slim bo tak nie jest. Organizmy są różne, jednak na podstawie moich doświadczeń każdy stosuje się podobnymi prawami.
Zaczne od tego że tłucz i wszelkiego rodzaju tkanka tłuszczowa na Twoim ciele jest energią którą nie zdążyło spalić Twoje ciało. Niestety jeśli nie zdążyło się spalić, organizm jest przyzwyczajony do magazynowania. Dlatego nawet jak byś nic nie jadła 5 dni tylko piła wode nic by Ci się nie stało( nie piszcie mi mądrości że to nei zdrowe bla bla, wpiszcie wpierw w google zapoznajcie sie dyskutujcie ja 5 dni nie jadłem nic złego sie ze mną nie działo, w celach zdrowotnych nie dietetycznych co ważne).
Skoro chcemy tracić tkankę tłuszczową musimy stwarzać organizmowi warunki takie by chciał energię ciągnąć z boczków nie z tego co włąśnei włożyliśmy do michy
W organiźmie ludzkim jest coś takiego jak glikogen. Porównałbym to do magazynu energii tak samo jak tłuszcz tylko to jest energia już stworzona czekające na wystrzelenie. Podam przykład jeśli nagle zaczniesz bardzo szybko biec sprint na 100m to Twój organizm nie czeka jak przerobi Twój tłuszcz tylko bierze z glikogenu. Jest to tak powiem energia na już.
W momencie wypalenia glikogenu organizm dopiero zabiera sie za tkankę tłuszczową.
Żeby energia się nie odkładała musisz dostarczać mu mniej energii niż wychodzi Ci dzienne zapotrzebowanie. Takie zapotrzebowanie liczy się wzorem 24 x waga x 0,9(u kobiet się to dodaje) x Twoj styl życia.
Twój styl życia określa się w przedziale 1,1-1,5 i tak 1,1 to jest mała aktywność fizyczna plus praca biurowa. 1,5 jest to codzienne ćwiczenie plus praca na budowie i tak np dla mnie, dzienne zapotrzebowanie to 24 x 85 x 1,2 = wyjdzie coś koło 2400kcal. Jest to spoczynkowa czyli tyle potrzeba mi energi żeby nie tyć, nie chudnąć. W zależności jaki jest nasz cel redukcja/masa dodaje się bądź odejmuje kalorie. Ja jestem zwolennikiem 300kcal. Więc wtredy 2400-300=2100.
Jesli bym jadł 2100kcal będę chudł.
Dietetyka jest bardzo obszernym tematem i nie da sie wszystkiego napisać. Tu sa myśli skrótowe. Dałem Ci trochę wiedzy merytorycznej. Jeśli chcesz napisz mogę Ci rozpisać Twoje dzienne zapotrzebowanie plus rozpis na makroskładniki (białko, weglowodany , tłuszcz) Ja osobiscie na redukcji jak byłem liczyłem kalorie. Poczatkowo wydawało mi sie to smieszne jednak potem wazenie jedzenia i liczenie jego kalorycznosci było przyjemnością , a po około 1,5 miesiąca byłem świadom bez patrzenia na etykiety w przybliżeniu co jaką może mieć energię.
Co do wysiłku fizycznego wychodzę z założenia że nie można od razu wyjść z wszystkimi kartami. O co mi chodzi. a więc tak jesli teraz zrobisz obniżkę kaloryczną plus dorzucisz ćwiczenia(siłowe, aeroby) w pewnym moemncie przyzwyczaisz swój organizm do tego i przestanie pobierać energie z tłuszczu bo będzie że tak powiem wytrenowany.
Odtłuszczam teraz mamę , sporo waży więc jest to dla mnie spore wyzwanie, na razie idzie ok. Jej zaleciłem diete pierwszy miesiąc, może 2. i na aeroby a konkretnie na rower wejdzie dopiero wtedy kiedy metabolizm zwolni.
Pisze to wszystko ponieważ, dietetyka i odchudzanie nie są prostym tematem sam dopóki nie miałem wiedzy stałem w miejscu lub efekty jojo mi się robiły.
Jak dla mnie najlepszą odpowiedzią jest ta co ktoś napisał co na co zamienić zgodzę się z tym w dużej mierze, może prócz picia naturalnych soków. Oczywiście są zdrowe, jednak trzeba pamietać że owoce to pokłady sacharozy czyli dwu cukru. Więc tak na prawdę pomarańcz czy jabłko to nic innego jak cukier. Stąd proponowałbym je również ograniczyć. Nie mówię by po głupiemu kończyć z wszystimi słodyczami fastfoodami i owocami nie. Ale ustal sobie że raz w tygodniu się nagradzasz, lekko sobie folgujesz, jednak niech to nie będzie tak zwany cheat day a jedynie cheat meal.
Powiedzmy przychodzi sobota stosujesz się do diety cały dzień a wieczorem idziesz z znajomymi jesz 2 kawałki pizzy pijesz 2 piwa.
Nie można popadać z skrajności w skrajność to najważniejsze.
Bardzo też mi się podobała odpowiedź jakiegoś użytkownika w sprawie celu.
On jest najważniejszy jeśli jego nie masz nie masz satysfakcji. Piszesz że chcesz zrzucić 10kg. Ustal sobie 2 cele (pamiętaj realne) nie narzucaj na siebie 10kg w tydzien
Zrób cel długodystansowy i cel krótkodystansowy. Muszą być skrupulatnie opisane nie może to być powiedzmy będę ładnei wyglądać bo to nie cel.
ale celem krótkodystansowym może być:
zmienie swoje przyzwyczajenia będę piła tylko wode przez miesiąc i zrzucę przy tym 2kg na miesiąc.
a cel np długo dystansowy niech będzie zrzuce w pół roku 10kg.
Co do ważenia się nie polecam bo może dawać słudne efekty pierwsze 2-3 kg które zrzucasz to niestety woda przeważnie. Ja jechałem na centymetrze krawieckim i to samo radzę mamie, bierzesz 4-5 miejsc. pas biodra pod piersiami jak idzie linia stanika, udo , biceps. Robisz co tydzień z rana mierzenie na czczo i wiesz który tydzień był dobry i tracisz na wadze a w którym robisz coś źle.
W razie pytań pisz będę śledził służę radą
A co do juggera tłuszcze nasycone to te nie zdrowe a nienasycone są tymi dobrymi typu orzechy, ryby, pestki dyni, oliwa z oliwek
stad na pewno było napisane by odstawić te nasycone