Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

dieta dla opornych
#1

Do napisania tego wątku dojrzewałem dwa lata. W pełni zdając sobie sprawę roli odżywiania w każdym rodzaju treningu i zarazem swoich niedociągnięć w tym zakresie, byłem przekonany, że doedukuję się czytając na forum posty osób bardziej doświadczonych. Niestety w bardzo szybkim czasie wszystkie wątki poświęcone diecie zaczęły budzić we mnie frustracje, złość a na końcu odrazę. Okazało się bowiem, że temat odżywiania przez wiele osób jest traktowany niemal jak religia. KAŻDY WĄTEK BYŁ PRZESIĄKNIĘTY UDOWADNIANIEM WYŻSZOŚCI SWOJEJ DIETY I WIEDZY NA TEMAT PRAWIDŁOWEGO ODŻYWIANIA. Oczywiście nie wszyscy użytkownicy zachowywali się w ten sposób ale wystarczyła aktywność kilku dominujących, by inni mający sporą wiedzę na ten temat zamilkli. Tak więc wątki poświęcone tematyce diety przeglądałem jedynie z obowiązku. Coraz bardziej byłem przekonany, że NIC NIE WNOSZĄ DO MOJEJ WIEDZY NA TEMAT PRAWIDŁOWEGO ODŻYWIANIA W SPORCIE. Wypowiedzi w nich wygłaszane pełne były pseudonaukowego bełkotu wygłaszanego ex cathedra. W KOŃCU POMYŚLAŁEM SOBIE DOŚĆ!!!

Jestem głęboko przekonany, że wartościowa wiedza sama się obroni. Jestem również fanem rzeczy prostych jak automat Kałasznikowa, czy Krav Maga. Uważam, że wszystko można wytłumaczyć w przystępny sposób. Dlatego zamarzył mi się wątek o diecie pozbawiony pokrętnych wyjaśnień. Wątek w którym użytkownicy będą się dzielić przede wszystkim swoim DOŚWIADCZENIEM!!! To właśnie uważam za kluczowe w diecie! Mogę ze 100% skutecznością naukowo udowodnić, że nie robi się masy mięśniowej czy redukcji tłuszczu znajomością biochemii! robi się to wytrwałością, samozaparciem i odmawianiem sobie "drobnych"przyjemności. Dlatego zapraszam wszystkich, bez względu na dietę jaką stosują do podzielenia się swoimi doświadczeniami Marzy mi się wątek w którym użytkownicy będą się wzajemnie dopingować i motywować. W którym bardzo często będą się pojawiały zdjęcia z postępów, w którym nie będzie off topu, udowadniania wyższości swoich przekonań i wycieczek osobistych. Wątek w którym ludzie będą się dzielić swoimi "patentami" na zdrowe odżywianie w różnych sytuacjach (wyjazdy, niski budżet itp.)

Mam bardzo demokratyczne podejście i do dyskusji serdecznie zapraszam wszystkich. Jednocześnie pragnę narzucić pewne zasady dyskusji.

1) Usunę wszystkie posty w których będzie atak na innych użytkowników lub wyśmiewanie, czy dyskredytowanie przekonań innych.

2) Usunę wszystkie posty nie konstruktywne. Czyli takie które krytykują coś nie podając alternatywy. Mam dość czytania o tym, że wszystko jest niezdrowe. Więc jeśli chcecie krytykować, to konstruktywnie proszę.

3) Usunę wszystkie posty z pseudonaukowym zacięciem, których jedynym celem jest popisanie się własna erudycją. Dla ułatwienia sprawy proszę kolegów moderatorów o zacięciu technicznym o takie ustawienie silnika, by usunął automatycznie każdy post w którym znajdzie się słowo "biochemia"Big Grin

Serdecznie zachęcam, by osoby które chcą się powoływać na swoje doświadczenia załączyły zdjęcia. Niewątpliwie spowoduje to u wszystkich użytkowników wzrost zaufania. Ja ze swej strony mam dość czytania opinii niektórych krzykaczy powołujących się na "swoje doświadczenia i efekty ich diety" a których nigdy w życiu nie widziałem na oczy i o tym że istnieją przekonuje mnie tylko ilość produkowanych przez nich postów.

Reasumując: Mam nadzieję, że uda się stworzyć wątek w którym można będzie normalnie porozmawiać o zdrowym odżywianiu, czego sobie i Państwu życzę Smile
#2

Zobaczymy czy ten temat będzie tu mniej nerwowo potraktowany,od dawna (jakieś osiemnaście lat)interesuje się różnymi dietami-jak to pewnie każda babka,niektóre stosowałam,większość obserwuję i staram się podchodzić do żywienia zdroworozsądkowo,odsiewam bzdury i trendy dietowo-modowe -bo i takie się pojawiają,ale jeźeli będę mogła i ktoś będzie zainteresowany/a to chętnie się wypowiem-dodam,że jestem od 20 lat jaroszką,od 4 wegetarianką,mam również swoje obserwacje dotyczące dziecka( lat 10. ) ,które jest wege,czasami skubnie ryby.
Życzę rozwoju tematu-w tonie spokojnej i rzeczowej dyskusji
#3

To ja troszkę inaczej Smile, jadłem i jem regularnie co 3h ( jaja, mięso, ser biały, ryby, ryż, kasza, makaron, płatki owsiane, warzywa, owoce, BCAA, olej lniany, woda ).Wcześniej waga stała w miejscu ok.93-95 kg do momentu gdy odkryłem gimnastyke Smile.Treningi po ok.2h - 4x w tygodniu i waga poleciała do 85-84 kg.Wystarczyło że zwiększyłem wydatek energetyczny i nie było znajomego co by nie powiedział że schudłem, a dokładniej mówiąc stałem się żylasty jak to od kuzynki usłyszałem.Na obwodach straciłem minimalnie, średnio 0,5 cm a jedynie znacząco pas poleciał.
Jeżeli znajde fotki z przed 4-5 lat to wstawię, a obecną formę Jacku znasz Wink.

Gimnastyka Sportowa jest bazą wyjściową dla każdej dyscypliny sportowej !
#4

Ja z tego powodu też zamilkłem na forum. Big Grin Ja od 26 sierpnia do dziś straciłem 4 kg ponad. Żywiąc się: jajka + owsianka na wodzie, chleb pszenny, obiad mamy, twaróg chudy na kolację i chleb. Czasem kupię mięsko. Nie jest to idealne ani nawet poprawne, ale czuję się w miarę dobrze. Dziś spróbowałem IF, i jem od 13 do 21. Zobaczymy jak to będzie. Kolegom również układam i są zadowoleni. Nie długo podzielę się efektami podopiecznych. Big Grin Tymczasem chcę wstawić swoje pośladki seksowne, ale się wstydzę. Big Grin
#5

Ze mną jest taki problem, że nie wystarczy bym odżywiał się zdrowo, trzeba jeszcze ograniczać ilość tego pożywienia. Niestety siedzący tryb pracy (biuro i bardzo często w samochodzie) nie sprzyja spalaniu kalorii. Do tego zepsute kolano nie pozwala za bardzo poszaleć. W związku z tym stwierdziłem, że trzeba ograniczać również ilość. Początki były trudne, bo chodziłem ciągle głodny, lecz teraz organizm się przyzwyczaił. Co do samej diety, to po prostu usunąłem z niej śmieci, czyli: słodycze, potrawy mączne, cukier w każdej postaci, wysoko przetworzona żywność, pieczywo. Długo nie mogłem znaleźć zastępstwa na to ostatnie. Od jakiegoś czasu zastępuje je chlebek słonecznikowy.

Uważam, że przy amatorskim uprawianiu sportu nie ma sensu przesadzać ze swoją dietą i skrupulatnie liczyć kalorii. Niektórzy twierdzą wprawdzie, że to proste ale ja tak właśnie wyobrażam sobie czyściec Wink Jestem po prostu fanem prostoty.

W swojej diecie bardzo często spożywam rzeczy które ekstremiści uznaliby za skrajnie niezdrowe i wręcz śmiercionośne. Zdarza mi się zjeść po treningu banana (wiem, że pryskany pestycydami), czy najbardziej faszerowane chemią mięso czyli kurczaka. Po prostu będąc w trasie ciężko zjeść filet z indyka a kurczak jest standardem. Unikam tylko panierek. Wyeliminowałem również mleko. Bardzo ciężko rozstać mi się z serami ale staram się (nie zawsze mi się to udaje) by były to sery owcze. Wiem, że bardzo wartościowe są również kozie ale niestety strasznie mi nie smakują.

W ostatnim czasie przeprowadzam ostrą redukcje, bo ilość mojego tłuszczu zaczęła mi ostro przeszkadzać. Postaram się wrzucić na dniach efekty tego odchudzaniaSmile
#6

Co do kozich serôw, to poszukaj delikatnych twarożkow lub w Biedronce albo w większości delikatesów jest Chevrette,on nie ma takiego intensywnego smaku.Ja obecnie mam różne jazdy na jedzenie ( ciąża) ale za to zdrowe-najpierw jadłam czereśnie,potem borówki amerykańskie a teraz skubię granatyBig Grin-podobno trzeba się wsluchiwać w potrzeby organizmu,dzięki temu nie przybieram zbyt szybko. na wadze i zachowuję formę
#7

od lat eksperymentuje z dietami. przez chwile bylem wegetarianinem, stosowalem tez okresowe glodowki. i nie po to, zeby zrzucic wage - raczej badalem na sobie pewne mity np. te - kiedy jestemy naprawde glodni, albo czy da sie trenowac nie jedzac dwa tygodnie - a w zasadzie nigdy nie mialem z tym problemu (waga), a cale zycie chodzlem na "rzezbie", nie liczac epizodu, kiedy mieszkalem w UK i na tamtejszym zarciu (poziom jego przetworzenia jest zatrwazajacy) przybylo mi kilka kg. Obecnie - kiedy wrzucilem do mojego treningu elementy gimnastyki - jestem najgorzej wyrzezbiony w calej mojej "karierze" Cool hahahaha. Ale prawda jest tez, ze juz nie cwicze tyle co kiedys. bo zwyczajnie nie moge.
Przed laty chcialem byc wegeterianinem z... powodow etycznych (choc nie znosze kotlecikow, czy golonek sojowych etc.). Ale zostalo z tego zamiaru to - ze unikam jedzenia ssakow (cierpia jak my, przezywaja podobne emocje, wiec kiedy jem je zawsze czuje niezmiennie dyskomfort). ciezko mi zrezygnowac w ogole z miesa (byc moze to jeszcze przede mna), ciezko, bo jak sie okazalo jestem uczulony na gluten i wiekszosc popularnych zboz odpadlo. odkrylem to przez przypadek jakis rok temu. nie jem tez nabialu, wiec moje menu sie mocno skurczylo.
jak juz pisalem na forum: "Po zredukowaniu zboz kilka moich chronicznych dolegliwosci minelo bardzo szybko. Zredukowaniu. Bo odrzucenie calkowite glutenu jest bardzo trudne - jest w czekoladzie, serach zoltych, piwie, a nawet w whisky (z tej mi najtrudniej zrezygnowac. A w ogole jesli komus wydaje, ze tak latwo odstapic od zboz, to niech sprobuje (poziom uzaleznienia jest porazajacy)".
Teraz pieke chleb bezglutenowy. Ale w sumie sie odzwyczailem i maly bochenek wystarcza mi na tydzien.
zawsze lubilem surowe warzywa i owoce (ostatnie lata te ostatnie byly podstawa mojego wyzywienia, a to tez podobno nie jest dobre). Wiec sklaniam sie od jakiegos roku w kierunku ruchu raw foot, choc na pewno nie bede zbieral roslinek i robil "dziwnych" koktajli z traw etc. - koncentruje sie na warzywach i owocach. mysle, ze kiedys czlowiek prowadzil zycie podobne do wspolczesnych wolnych szympansow.
ja w ogole badam tzw. spiskowe teorie (zajmuje sie tez przeplywem idei, ich zyciem, trwaniem, upadkiem, czy transformacjami, propaganda), w tym te zwiazane z jedzeniem. i nigdy nie odrzucam niczego tylko dlatego, ze tzw. autorytety orzekly inaczej. bardziej od publikowanych badan, przemawiaja do mnie doswiadczenia moje i zasymilowane. jestem przekonany, ze jesli w czlowieku cos "zepsulo", to moze sie tez "samo" czesto naprawic.
jestem tez przekonany, ze dla pieniedzy i wladzy czlowiek (pewne jego grupy, czy egzemplarze) zrobia wszystko drugiemu czlowiekowi, czy istocie zywej (masowo mordowano w przeszlosci, tak podpowiada historia i nie widze zadnych przeslanek, zeby myslec, ze teraz jest inaczej. A co do "jutra"... "Jeśli chcesz wiedzieć jaka będzie przyszłość, wyobraź sobie but depczący ludzką twarz, wiecznie! George Orwell (Rok 1984)".
nie trzeba byc "spiskowcem", zeby znajac system kreowania pieniedzy na tej planecie, wiedziec, ze swiat prawie w calosci nalezy do waskiej grupy ludzi. wolny rynek jest mitem, a o tym co jest prawda, naprawde decyduje pieniadz.

kp
PS. Dodaje doslownie info z dzis: "Podczas tegorocznego Światowego Forum Gospodarczego w Davos organizacja Oxfam opublikowała raport, w którym podała, że właścicielami połowy światowego bogactwa jest obecnie zaledwie 85 osób. Nierówności te mogą się nadal pogłębiać".
#8

Kubuś, ja nie miałem problemu ze zrezygnowanie ze zbóż, za to nie wyobrażam sobie rezygnacji z mięsa. Po dwóch dniach nie jedzenia mięsa jestem w stanie zamordować. A tak na poważnie, to ryby mogą dla mnie nie istnieć a warzywa jem z rozsądku.
#9

to swiadczy o skali uzaleznienia jakie mamy od miesa.
jesli chodzi zas o ryby - najmniej "pachna" ryba: losos, pstrag i tunczyk - zwlaszcza od tego piewrszego mozna zaczac swoja przygode z takim pozywieniem.
sledzilem kiedys diety norweskich biegaczy (sport wytrzymalosciowo-silowy jakby nie patrzyc) - z mies zostawili sobie tylko ryby. przetrenwalem na sobie - czulem sie lepiej po takiej diecie - pelniejszy energii, z pozcuciem lekkosci i bez poczucia zalegania w zoladku. Ni i ryby nie maja tez takiego odczynu kwasowego jak miesa ssakow. Co do wartosci odzywczych ryb to nie ma co nawet gadac.

kp
#10

Unikajcie jednak ryb ze zbiorników zamkniętych-typu Bałtyk-dużo dioksyn i innych świństw spływających do wody,a najlepsze są małe ryby-do 50 cm( np. Makrela) z łowisk otwartych-w dużych rybach kumuluje się dużo metali ciężkich.Ostatnio oglądałam śledztwo dziennikarskie na temat ryb w Bałtyku i nie za dobrze to wygląda,tylko w Szwecji informują o fakcie,że śledzi nie powinno się jeść częściej niż 2 razy w tygodniu a kobiety w ciąży nie powinny ich jeść wcale.
Co do przyzwyczajenia do smaku mięsa ,to siedzi to tylko w głowie,potrzeba na to trochę czasu,ale można to zmienić.Smile


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości